z ostatniej chwili
UWAGA !!! Od 1 paździenika zmiana godzin pracy urzędu, PONIEDZIAŁEK, WTOREK, ŚRODA 7:30 - 15:30, CZWARTEK 10:00 - 18:00, PIĄTEK 7:00 - 15:00 W związku ze zmianą godzin otwarcia Urzędu zmianie ulegają godziny funkcjonowania KASY URZĘDU: WTOREK 8.00-12.00, ŚRODA 13.00-15.00, CZWARTEK 10.00-14.00
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem
Powiększ: A A A
A A A A A

Aktualności


Słodko-gorzkie wspomnienia emigrantki z Kasiny Wielkiej, która smakuje życia i brutalnej rzeczywistości w Anglii

24/05/2013, dodał: Maciej Liberda czytano: 3266 razy

Postanowiła o tym napisać książkę, o tajemniczo brzmiącym tytule „Wot 4”. Jej autorka - Maria Budacz - która pochodzi z Kasiny Wielkiej, zebrała kilkadziesiąt historii znajomych, przyjaciół, a także ludzi przypadkowo spotkanych i postanowiła je opisać.


Książka jest niewielkich rozmiarów, ma 120 stron. Na niebieskiej okładce czarnym kolorem zarysowane są kontury postaci autorki, a w tle londyński Big Ben. - Książka to próba zatrzymania się w teraźniejszości, życia w teraźniejszości i zrozumienia tej niejednokrotnie brutalnej dla emigranta rzeczywistości, której sama doświadczyłam - podsumowuje pomysł napisania książki jej autorka.

„Wot 4”, bo taki nosi tytuł książki, wziął się nieprzypadkowo. - Przebywając na emigracji człowiek cały czas zadaje sobie pytania…po co, dlaczego czy dobrze zrobiłam tutaj przyjeżdżając. Miałam wiele okazji w swoim emigracyjnym życiu być postawiona w takiej oto sytuacji, kiedy te pytania nie brzmiały, a dzwoniły mi tam gdzieś w głowie, jak ten londyński Big Ben z okładki mojej książki. Choć ja sama mieszkam i pracuję w Manchesterze. Dzięki tym pytaniom przeżyłam życiowy reset. O tym piszę w książce.

(…) Życiowy „reset” to pozytywna strona emigracji. Możemy zaczynać wszystko od nowa, możemy zmieniać nasze nawyki, przyzwyczajenia, to, kim jesteśmy, nabieramy dystansu do naszej przeszłości, którą zostawiamy setki kilometrów za sobą. Czasami dopada nas nostalgia, wspomnienia, nie tylko te złe, ale i dobre, które wirują przed naszymi oczyma, na co dzień schowane w podświadomości. Budzą nas w środku nocy, dobijają się, domagają powrotu do władzy. A rankiem znów chowamy je w czeluściach pod-świadomości i ruszamy na podbój nowego dnia. Niestety przeszłość okazuje się naszym wrogiem, nie daje o sobie zapomnieć, niszcząc nas kawałek po kawałku (…).

Książka napisana jest w formie reportażowej. Można powiedzieć, że to taki emigracyjny kolaż. Spotkane w gąszczu codziennych spraw, troski, lęki i nadzieje zostały zatrzymane na papierze i spisane w długie brytyjskie deszczowe noce. Wtedy tęsknota za krajem, za tym co znane najbardziej doskwiera.

- Śmiałam się i śmieję do dziś, że tę tęsknotę może zagłuszyć tylko morze wódki wysokoprocentowej i obecność drugiego człowieka, który zatrzyma się w biegu i wysłucha właśnie „moich historii”. Historii tych, których znałam, znam i poznałam. Polaków, którzy po 2004 roku znaleźli się w Wielkiej Brytanii. Ten opis jest słodko-gorzkim opisem życia na emigracji i poddawany przez ze mnie ocenie czasem z pointą, a czasem nawet to życie traktuję z lekką ironią. Bo wydaje mi się, że życie na emigracji takie właśnie jest. Kolorowe…


(…) - Starych drzew się nie przesadza -żali mi się jedna pani. Robię wywiad z pięćdziesięciolatkami, którzy zdecydowali się na emigrację. Są zadowoleni, bo w Polsce nie mieliby za co żyć. Jaka firma przyjmie starucha? To tak jakby postrzelić się w kolano. Inwestujemy w młodych, wydajniejszych, którzy za niską płacę będą ambitnie wspinać się po drabinie kariery. Wśród starszych emigrantów zauważyć można ciekawą galerię charakterów. Bezrobotni dziennikarze, byłe księgowe, niedoszli pisarze, pielęgniarki, elektrycy, ślusarze, budowlańcy, złote rączki i tacy, co to całe życie tylko jeździli po świecie za chlebem i nigdy nie mieli szczęścia, żeby znaleźć pracy w kraju, na stałe (…)
Emigrację zarobkową po 2004 roku przez wielu okrzyknięta emigracją ludzi bez przyszłości, którzy w pogoni za „mieć” stracili swoje „być”. - Wydaje mi się, że nie było nigdy w Polsce poważnej dyskusji na temat życia emigracyjnego po wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej. Mówili o nim tylko politycy, o „zielonej wyspie”…media nagłaśniały tylko wybryki emigrantów. A o życiu na walizkach, niepewności jutra, zazdrości, miłości nikt nie mówił. Powiedzenie jutro „jakoś to będzie”, nomadowie współczesnej Europy, Polacy-emigranci, to motyw przewodni mojej książki. Być może nie jest ona receptą na wygranie życia emigracyjnego, bo każdy je przeżywa na swój sposób, ale z kilkoma historiami niejeden emigrant może się utożsamić. Zachęcam również do przeczytania tej książki osoby, które planują swoją przyszłość związać z emigracją.

Książka została wydana przez Wydawnictwo „Papierowy Motyl”. Można ją kupić w księgarniach w Krakowie i Tarnowie oraz przez Internet w cenie 30 złotych.

O autorce:

Maria Budacz pochodzi z Kasiny Wielkiej. Urodziła się w Limanowej. Studia ukończyła w Krakowie, na Uniwersytecie Pedagogicznym w 2004 roku (filologia rosyjska). Półroczne stypendium w Moskwie uzmysłowiło jej, że język i kulturę najlepiej poznawać w praktyce, dlatego po obronie dyplomu bez wahania zdecydowała się na roczny kurs językowy w Manchesterze. Tam mieszka od 8 lat. Pracuje dla lokalnego samorządu w dziale edukacji. Pomaga nowo przybyłym dzieciom z Europy Wschodniej zaaklimatyzować się w nowym świcie. Pracuje z dziećmi autystycznymi. Współpracuje z kilkoma portalami informacyjnymi opisującymi życie Polaków na emigracji. Brała udział również w projekcie niezależnej grupy filmowej „Avonhouse”, której owocem był wyświetlany na festiwalach w Wielkiej Brytanii ponadgodzinny film „Forum” o emigracji.

 

Oprac. (mr) / źródło: materiał prasowy
www.gorce24.pl